Bo do „Tanga” trzeba… siedmiorga
Na pomyślność maskowego Tanga niewątpliwie wpłynął ostatni taneczny akcent La Cumparsita…, ale był on wisienką na torcie całego dwugodzinnego przedstawienia. Choć mijają kolejne odsłony spektaklu, kolejne lata, Maska nie zwalnia, nie zatrzymuje tempa, a komplet Widzów potwierdza, że ten spektakl nikogo nie nudzi po żadnej stronie sceny. Premiera „Tanga” miała miejsce w 2018 roku. Wówczas w spektaklu debiutowała Beata Boroń w roli Ali i Artur Gros w roli Artura. Oboje zaledwie siedemnastoletni i po raz pierwszy rzuceni na tak głęboka wodę – sokołową scenę. Wytrawny widz, nie poznałby, że to ich pierwsze maskowe szlify, a dziś, po sześciu latach to już w pełni „starzy wyjadacze”.
Obsada spektaklu to crème de la crème Maski, wszyscy bez wyjątku. Na scenie brylowała niesamowita, energiczna, pełna hippisowskiego temperamentu Wiktoria Kordys w roli Eleonory, żony Stomila, w którego wcielił się Tomasz Okarmus. Tomek debiutował Mrożkiem /”Indyk”/ i w mrożkowym klimacie pławi się upojnie. Ujarzmienie jego scenicznego temperamentu jest niełatwe, zawsze stara się zaskoczyć nie tylko widza, ale i swoich scenicznych braci, nie pomijając reżysera. Nie sposób nie zauroczyć się starszym wiekiem, a młodym duchem, rodzeństwem. Niezwykły duet, babcia Eugenia w creshowej kurtce, adidasach i czapce z daszkiem i wujek Eugeniusz w przyciasnych, krótkich spodenkach i tenisówkach, nie zawsze mają ze sobą po drodze. A na tej drodze staje im Artur: karzący babcię za jej zbyt luźne, nienormatywne zachowanie leżeniem przy zapalonych gromnicach na katafalku; czy awansujący wujka Eugeniusza na strażnika norm i właściwych zachowań, który bezwzględnie przekreśli siostrzane więzi na rzecz posłuszeństwa Arturowi. No i Edek, podejrzany typ, wodzący za sobą wzrokiem Eugenii, podsypiający z panią domu i narzeczoną Artura… doskonały, taneczny partner finałowego tanga, u którego boku w parzystym metrum 2/4 towarzyszy wujek Eugeniusz – cudowny Kamil Cudejko. Doskonale w kreacji Edka spisał się Marek Andruszczyszyn, którego mimo mało chwalebnej roli, nie sposób nie obdarzyć za nią sympatią.
„Klasyka” dramatu groteski Sławomira Mrożka, mimo przeszło 50 lat od wydania, jest wciąż uniwersalną opowieścią o dysfunkcjach w rodzinie, brutalnej sile rządzącej współczesnym światem i braku norm moralnych i społecznych. Cieszymy się, iż spektakl choć kilka lat na afiszu, wciąż cieszy się popularnością wśród widzów i przysparza wiele twórczych radości aktorom. Komplet widzów, którzy jak zawsze dopisali i przyjęli nasz trzyaktowy spektakl gromkimi owacjami i wspaniałą interakcją, nagradza wysiłek i trud bycia w formie, kiedy o formę trzeba zawalczyć (wyzwaniami i obowiązkami dorosłego życia).
A Maska, jak ryba wodzie – kocha teatr absurdu i groteski – pławi się w nim wyśmienicie.
Z kolei krawiec kraje, jak mu materii staje… w tym przypadku tym krawcem, który potrafił skroić wszystko na miarę pięknego dzieła – jest reżyser Andrzej Morawa. To w jego głowie kiełkuje pomysł, który później wciela w aktorów, a Ci z lekkością, choć z trudem ciężkiej pracy, wielomiesięcznych przygotowań, przyjmują miarę swej roli. Gratulacje dla zespołu i Andrzeja Morawy.
Za scenografię, kostiumy, charakteryzację dba nieodłączne ogniwo „Maski” – Marta Tyrpa.
Choreografię wieńczącą ostatnią scenę „Tanga” przygotował Jacek Guzowski, instruktor tańca towarzyskiego Klubu Tańca CKiS Skawina.
Licencja na wystawienie utworu została wydana przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS.
Zapraszamy do fotogalerii ze spektaklu, autorstwa Jarosława Karasińskiego https://tiny.pl/cbrdg
Marta Tyrpa, źródło: CKiS, fot. Jarosław Karasiński